Czy zatrucie Odry to zbieg okoliczności?

Tomasz Rożek
T. Rożek
22.08.2022

A co gdybym wam powiedział, że dramat Odry, który obserwujemy wcale nie musi być spowodowany wpuszczeniem do rzeki trucizny? Że da się go wytłumaczyć procesami naturalnymi oraz tym, co do Odry trafia cały czas, od wielu, wielu lat?

Sytuacja na Odrze – aktualizacja

Sytuacja Odry zmienia się szybko. Robiąc ten materiał zdaję sobie sprawę, że w momencie, gdy to czytacie, może on być częściowo nieaktualny.

Badania setek próbek wody, badania osadów i śniętych ryb, robione zarówno po stronie polskiej jak i niemieckiej w zasadzie nie pokazały niczego rozstrzygającego. Są pojedyncze wyniki, z pojedynczych stacji, które wskazują na podwyższenie stężenia niektórych związków chemicznych. Nie są one potwierdzane w innych punktach czy w kolejnych pomiarach. Z tematem chcę być na bieżąco, więc dzwonię i piszę do różnych ekspertów, by podzielili się swoim zdaniem i coraz częściej słyszę, że wcale nie musiało być jakiegoś chemicznego zatrucia rzeki.

Osoby z którymi rozmawiam, naukowcy, nie chcą jednak powiedzieć tego publicznie, bo – jak mi mówią – nie chcą być wkręceni w politykę. Jedną z osób z którą w ostatnich dniach rozmawiałem jest dr Marcin Stokowski z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk. W załączonym filmie możecie prześledzić rozmowę z nim, ale mam prośbę. Nie chcę, by ten materiał był wykorzystywany politycznie, a niestety ma potencjał do tego, by obydwie strony okładały się nim po głowie.

Naukowiec nie jest jasnowidzem

Naukowiec jest detektywem. Na podstawie danych, które są na stole formułuje hipotezy. Jeżeli pojawiają się nowe dane, stare hipotezy mogą zostać wzmocnione albo mogą się okazać nieaktualne. Jeżeli zdarzy się to drugie, to nie znaczy, że naukowiec chciał kogokolwiek wprowadzić w błąd. Znaczy to, że nowa informacja zmienia obraz sytuacji. Na tym polega dochodzenie do naukowej prawdy.

Co wiemy na pewno?

Pod koniec lipca w Odrze zaczęto rejestrować szybki i duży wzrost stężenia tlenu przy równoczesnym spadku stężenia dwutlenku węgla. Zarejestrowano także wzrost zasolenia oraz wzrost pH wody. Wzrost pH oznacza, że woda stała się bardzo zasadowa. Zaczęto znajdować w dużych ilościach śnięte ryby. Dodatkowo, temperatura wody była bardzo wysoka, a stan wody, ilość wody w rzece była bardzo mała. Wiemy coś jeszcze. Wiemy, że Odra jest bardzo brudną rzeką. Wiemy, że regularnie spuszczane są do niej ścieki. Podczas kontroli, która zakończyła się kilka dni temu, wykazano kilkaset nielegalnych spustów, rur, którymi do rzeki spuszczano ścieki. To nie tak, że ścieki zaczęto nimi spuszczać dopiero kilka tygodni temu. Spuszcza się je od dawna. I jak widać nikomu specjalnie to nie przeszkadza. Odra jest regularnie zanieczyszczana na całej swojej długości od dawna i dlatego Internet jest pełen zdjęć śniętych ryb znajdowanych w Odrze w różnych jej miejscach i nie tylko w tym roku, ale w poprzednich też. Śnięte ryby znajdowano w niej od dawna, choć oczywiście nie w takiej skali jak tym razem. Co zatem spowodowało katastrofę, z którą mamy do czynienia teraz?

I tutaj muszę coś dopowiedzieć. Ten cukier, który pojawił się w moim uproszczonym równaniu to nośnik energii, czy magazyn energii dla organizmów żywych. Dzięki niemu, dzięki energii jaka jest zmagazynowana w jego wiązaniach chemicznych, organizmy żywe mogą funkcjonować. No dobra, wracamy do rozmowy. Zapytałem dr. Stokowskiego czy nadmiar tlenu nie jest przypadkiem korzystny dla ryb. Generalnie tak, ale…

Skąd amoniak w Odrze?

Może tam występować naturalnie będąc produktem przemiany materii organicznej, może też być dostarczony ze ściekami. Kiedy rośnie pH to pojawia się go więcej. Jony amonowe NH4+ przekształcają się w wolny amoniak NH3. Im wyższa temperatura tym również będzie więcej wolnego amoniaku. A na Odrze zarówno pH, jak i temperatura rosły. Czy tak było? Tak mogło być, bo nie ma danych pomiarowych nt. amoniaku w Odrze z okresu katastrofy. Ale nawet jeśli nie było go znacznie więcej, to w wyższym pH poprzednio bezpieczne stężenie mogło stać się już toksyczne dla ryb.

Zasolenie Odry

Z Marcinem przez telefon rozmawiałem kilka razy, trochę też mailowaliśmy. W którymś momencie zapytałem go czy w jego hipotezie, czyli w tym, że katastrofa miała źródła naturalne są jakieś słabe punkty czy wszystko układa się w jedną całość? Marcin mi odpisał, że jest jedna rzecz zastanawiająca, której nie da się wytłumaczyć zakwitem glonów. Tą rzeczą jest wzrost zasolenia rzeki. Współczynnik zasolenia Odry normalnie waha się pomiędzy 0,3 a 0,6 gramów soli na litr wody.  Ale stacja pomiarowa we Frankfurcie zmierzyła w pewnym momencie zasolenie 1,2, czyli 2-3 krotnie więcej niż zasolenie wynosi zwykle. Żebyśmy znali skalę, woda w Bałtyku ma zasolenie 7, a więc jeszcze kilkukrotnie więcej. Wydaje się, że to nie zasolenie było powodem śmierci tylu ryb. Niestety brakuje danych by cokolwiek powiedzieć, a jakimś wskazaniem mogłyby być dokładne badania ryb. W Odrze żyją ryby bardzo wrażliwe na wahania stężenia soli, ale także takie, dla których taki wzrost zasolenia nie jest żadnym problemem. Trzeba by sprawdzić, czy wśród śniętych są i jedne, i drugie, czy tylko te wrażliwe na zasolenie. Jeżeli są i jedne, i drugie, to wzrost zasolenia nie był powodem ich śmierci.

Tutaj warto jeszcze raz podkreślić, że wylewane do Odry cały czas ścieki mogą zawierać i najpewniej zawierają substancje, które kwitnienie glonów przyspieszają i ułatwiają. Oraz to, że nie zidentyfikowano i być może nigdy się to nie uda, jakie sole wylano do Odry, bo wśród nich także mogą być takie, które przyspieszają rozwój fitoplanktonu. Ale wylewanie słonych wód czy kopalnianych, czy pochodzących z innych zakładów, też nie jest niczym ani nowym, ani rzadkim. To czy tym fitoplanktonem były tzw. złote algi czy inne gatunki ma tu mniejsze znaczenie. W poprzednim materiale o Odrze wspominałem, że niektóre glony mogą uwalniać toksyny groźne dla ryb, ale to są glony, które w środowisku rzecznym nie są czymś obcym.

Natomiast ich ilość tym razem jest ogromna. Z czasem stężenie tlenu będzie spadało, bo glony, które szybko się rozrosły, nie żyją wiecznie, coraz większa część z nich będzie obumierać. Na danych już widać, że stężenie tlenu spada. On teraz będzie zużywany w procesach gnilnych. Teraz przyducha, czyli brak tlenu w wodzie może objąć nie tylko przydenne warstwy rzeki, ale całą rzekę. I też już to widać. W internecie pojawia się coraz więcej filmów, na których widać ryby duszące się przy samej powierzchni wody.

Źródła:

https://undine.bafg.de/oder/guetemessstellen/oder_mst_frankfurt.html?fbclid=IwAR28FH52BMpueUFa8HR6VSDl7PhM7doElfWlDXbk8uX5dD58tzTOQuXft2g

https://poland.postsen.com/world/66841/Ammonia-brine-The-German-showed-what-is-happening-in-the-river-%E2%80%93-o2.html

Autor

Tomasz Rożek

Z wykształcenia jestem fizykiem, a z zawodu dziennikarzem naukowym. Od lat tworzę markę Nauka. To Lubię, a dodatkowo kieruję działem naukowym w tygodniku Gość Niedzielny i współpracuję z wieloma mediami i redakcjami. Jestem szczęśliwym tatą bliźniaków: Zuzi i Janka oraz mężem Ani.
Zobacz również
Szukamy łowców meteorytów

Szukamy łowców meteorytów

19.04.2024 6 min czytania

Podcasty NTL