Dlaczego wierzymy w bzdury?

Redakcja NTL
NTL
01.04.2021

W czasach, w których dostęp do informacji jest tak prosty, jak mrugnięcie okiem, coraz więcej osób wierzy w płaską Ziemię, szkodliwość DNA, samoloty rozpylające chemikalia, czy to, że nigdy nie wylądowaliśmy na Księżycu. W tym materiale staram się wytłumaczyć mechanizmy, które sprawiają, że czasem prościej jest uwierzyć w pseudonaukowe teorie, niż poparte wiedzą i badaniami twierdzenia naukowców.

Wiara w pseudonaukę

W komentarzach pod moimi filmami nie brakuje komentarzy, w których wiele osób wątpi, że człowiek postawił stopę na Księżycu. To zadziwiające, że osoby na kanale naukowym nie wierzą w to udowodnione i wielokrotnie powtórzone osiągnięcie ludzkości. Taka postawa to element szerszego zjawiska, które nazywam wiarą w pseudonaukę.

Jakiś czas temu zapytano Amerykanów w sondzie ulicznej, czy nie uważają, że żywność zawierająca DNA powinna być oznaczona? Większość odpowiadała, że oczywiście tak, bo DNA przecież jest groźne! (Chyba DNA pomyliło im się z GMO, choć i w tym przypadku nie ma żadnych dowodów na to, by GMO było dla nas groźne). Tylko jakie znaczenie ma opinia setek naukowców, jeśli w sieci pojawia się materiał, z którego wynika, że pewna rasa szczurów po podaniu żywności GMO gromadnie zachorowała na raka?

Jeszcze gorzej sprawa ma się ze szczepionkami. Tutaj emocje sięgają zenitu, a tam, gdzie emocje, tam nie ma miejsca na rzeczową dyskusję. Niestety kilka kłamliwych komentarzy środowisk antyszczepionkowców ma większe zasięgi niż dane, wykresy, mapy i można setki razy tłumaczyć, że szczepionki nie mają nic wspólnego z autyzmem i ich celem nie jest zniewolenie całych społeczeństw. Niestety ludzi negujących skuteczność szczepionek czy antybiotyków jest coraz więcej.

To, że jest sporo oszustów, którzy zarabiają na ludzkiej naiwności jest oczywiste. Zawsze tak było i będzie. To, że są tacy, którzy dzielą się alternatywnym opisem rzeczywistości to też żadna nowość. Pytanie brzmi, dlaczego coraz większa liczba osób daje się nabrać na te oszustwa?

Czy wszystkiemu winny jest nasz mózg?

Częściowo to wina naszego mózgu i mechanizmów fizjologicznych. Za prawdziwe wyrażenia uważamy te, które najbardziej rozumiemy. Mając więc dwa opisy rzeczywistości, większość z nas intuicyjnie wybierze ten łatwiejszy do zrozumienia. To właśnie dlatego argumenty pseudonaukowców opierają się na bardzo prostych analogiach i używają prostych wytłumaczeń do wyjaśnienia tego, co widzimy.

Dysonans poznawczy

Inny powód, dla którego ludzie wierzą w pseudonaukę to dysonans poznawczy. Wytłumaczę go na przykładzie. Wyobraźmy sobie, że mamy dom. Fundament jest jego podstawą i na nim budujemy resztę. Jeżeli ona nie pasuje do fundamentu, to ją odrzucamy. To zrozumiałe, bo przecież fundamentów się nie rusza, za to przebudować, rozebrać można ściany.

Plemienność

Jest jeszcze jeden mechanizm, który sprawia, że ludzie wierzą w alternatywną rzeczywistość. Chęć przynależności do jakiejś grupy – czyli plemienność. To jest uwarunkowane genetycznie i nie jest to zaskakujące. Chcemy należeć do jakiejś społeczności, mieć poczucie przynależności, identyfikacji z pewną grupą. Kiedyś ten mechanizm pozwalał przetrwać, ale dziś, gdy nie mamy świadomości ich istnienia, stajemy się wobec nich bezbronni.

Pseudonaukowcy tłumaczą świat prosto, a rzeczywistość nie zawsze taka jest. Poza tym bazują na emocjach, a te raczej przeszkadzają nam w zrozumieniu zjawisk niż pomagają. Gdy naukowiec mówi, że szczepienia są bezpieczne i pomagają, choć nie może wykluczyć komplikacji poszczepiennych u bardzo niewielkiej grupy dzieci, a antyszczepionkowiec pokaże zdjęcie sparaliżowanego dziecka twierdząc, że przyczyną jest szczepionka, komu damy wiarę?

Pseudonauki dają pocieszenie i fałszywe poczucie zrozumienia rzeczywistości. Nauka oparta na pomiarze i doświadczeniu bywa bezwzględna, bezduszna i skomplikowana. Która zatem – nauka czy pseudonauka może być źródłem frustracji, a czasami rozpaczy?

Zapraszam do obejrzenia filmu, w którym szerzej poruszam ten temat.

Zobacz również

Podcasty NTL