Pierwsza podróż na Księżyc – warto tam wracać?

Bartosz Walter
B. Walter
01.08.2022
Przewidywany czas: 5 min

Gdy 53 lata temu Neil Armstrong stawiał stopę na powierzchni Księżyca, zakończyła się pierwsza epoka spełniania kosmicznych marzeń ludzkości. Dziś z perspektywy czasu możemy pozwolić sobie na ocenę tego, co nam dała misja na Księżyc i czy warto tam wracać?

Człowiek na księżycu – kręta droga [początki]

Historia rozpoczęła się od przemówienia prezydenta USA Johna F. Kennedy’ego, który 12 września 1962 roku wytyczył cel dla NASA: lądowanie na Księżycu przed upływem dekady. Wówczas było to zamierzenie bardzo ambitne. Przecież zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej człowiek po raz pierwszy znalazł się w Kosmosie. W tym momencie NASA nie dysponowała nawet odpowiednią rakietą ani planem, w jaki sposób zawieźć ludzi tak daleko, a następnie bezpiecznie sprowadzić ich z powrotem. W pewnym sensie Kennedy nie miał jednak wyboru – Rosjanie od czasu lotu Gagarina dominowali w wyścigu kosmicznym, dlatego to Amerykanie musieli stanąć na Księżycu jako pierwsi. I tak rozpoczął się program Apollo, trzeci, po Merkurym i Gemini, amerykański załogowy program kosmiczny.

Loty na Księżyc – plan doskonały?

Pierwszym warunkiem sukcesu jest opracowanie dobrego planu. W NASA początkowo rozpatrywano cztery warianty:

  • Pierwszy oznaczał lot z Ziemi bezpośrednio na powierzchnię Księżyca.
  • Drugi zakładał start wielu rakiet niosących komponenty pojazdy i lądownika oraz paliwo, a następnie ich połączenie na orbicie Ziemi i dalszy lot ku Księżycowi.
  • Wariant trzeci polegał na dostarczeniu modułu powrotnego oraz ludzi na powierzchnię Księżyca w ramach niezależnych misji.
  • Ostatecznie, po długich dyskusjach, zdecydowano się na dość ryzykowny wariant czwarty, w którym jedna rakieta wynosi moduł dowodzenia z lądownikiem na orbitę wokołoksiężycową. Stamtąd lądownik miał osiąść na powierzchni naszego satelity, a następnie człon startowy lądownika wystartuje, aby ponownie połączyć się z modułem dowodzenia na orbicie i wrócić na Ziemię.

Podróż na Księżyc – w drodze ku technologii

Skoro powstał plan, należało dla niego dobrać odpowiednie narzędzia. Najważniejszym problemem do rozwiązania było skonstruowanie rakiety nośnej, która musiała być dużo cięższa i dużo potężniejsza niż stosowane dotychczas. Zdecydowano o budowie, specjalnie dla programu Apollo, całej rodziny rakiet o nazwie Saturn, której ukoronowaniem był Saturn V. To najpotężniejsza rakieta, jaką dotąd ludzkość skonstruowała. Miała wysokość ponad 110 i średnicę 10 metrów, oraz pozwalała na wyniesienie na Księżyc ładunku o masie ok 44 ton. Była wyposażona w 5 silników, czym różniła się od rozwiązania radzieckiego o nazwie N-1, w którym użyto ich aż 30.

Człowiek na Księżycu
Źródło: NASA

W toku eksperymentów okazało się, że to model amerykański jest znacznie odporniejszy na awarie. Jedynie w dwóch przypadkach doszło do awarii pojedynczego silnika, a pozostałe z powodzeniem skompensowały ubytek ciągu. W efekcie program radzieckiego podboju Księżyca zakończył się klęską, natomiast Saturn V do dzisiaj pozostaje królem przestworzy. Dopiero system SLS, przygotowywany współcześnie do lotu na Marsa, będzie mu w stanie dorównać.

Ale kluczowym elementem programu byli oczywiście ludzie. W lotach programu Apollo wzięło udział 24 astronautów, z czego 12 postawiło stopę na Księżycu. Dzięki temu dwa i pół roku później Apollo 11 oraz pięć innych misji (pomijając pechową „trzynastkę”) szczęśliwie dostarczyło ludzi na Księżyc, a astronauci mieli okazję również zagrać w księżycowego golfa czy przejechać się po jego powierzchni specjalnym pojazdem. Na tym jednak ówczesne ambicje i możliwości się wyczerpały.

Misja na Księżyc – czy było warto?

Patrząc z perspektywy czasu program Apollo był bardzo kosztowną inwestycją. Za cenę niemal 26 mld ówczesnych dolarów ludziom kilkukrotnie udało wylądować się na powierzchni Księżyca i szczęśliwie stamtąd wrócić. I choć dzięki niemu sprowadzono na Ziemię kilkaset kilogramów regolitu i wykonano kilka pomiarów, jednak czy były one warte tak gigantycznych nakładów? Wbrew obiegowej opinii, wiele wynalazków przypisywanych misjom kosmicznym powstało w innych okolicznościach.

Czy wiesz, że

Polski naukowiec-konstruktor Mieczysław Bekker był autorem projektu kultowego pojazdu księżycowego? Łazik sprawdzał się tak dobrze, że był używany w trzech kolejnych misjach Apollo bez jakichkolwiek ulepszeń. Na Księżyc poleciał z misją Apollo 15, 16 i 17.

O Mieczysławie Bekkerze więcej przeczytasz w książce Akademia Superbohaterów, dostępnej teraz także jako Audiobook.

Mimo wszystko program ten, poza wzmocnieniem prestiżu NASA i USA, miał gigantyczny wpływ na rozwój technologii. To właśnie misja na Księżyc i hasło „człowiek w Kosmosie” stanowiły jasny, bardzo ambitny cel, który otwierał kieszenie podatników. Ale gdy sukces został już osiągnięty, a ówczesne możliwości rozwoju wyczerpały się, zainteresowanie Księżycem w naturalny sposób spadło.

Loty na Srebrny Glob – czy polecimy tam jeszcze?

Teraz, po 50 latach, rozpoczyna się jednak kolejna era, już nie eksploracji, a eksploatacji Kosmosu. Tym razem do wyścigu stanęły Indie, Chiny i Izrael, a miejsce astronautów zajęły orbitery i zrobotyzowane łaziki. NASA ogłosiła natomiast powrót człowieka na Księżyc i chęć zbudowania na nim stacji. Co zatem, poza względami prestiżowymi, spowodowało ponowny wzrost zainteresowania naszym satelitą? Można wskazać dwie przyczyny.

To Cię też zainteresuje: Jak powstają gwiazdy? Naukowcy rozwiązują tajemnicę

Po pierwsze, Księżyc staje się względnie bliskim i łatwo osiągalnym źródłem cennych surowców, w tym rud metali i izotopu helu He-3. Natomiast w dalszej perspektywie Księżyc stanie się środowiskiem testowym dla podboju Marsa. W związku z postępem technicznym wobec niego przyjęto już inną strategię. To bezzałogowe misje w dużej mierze zdołały osiągnąć cele badawcze bez potrzeby wysyłania tam ludzi. Dlatego samo postawienie stopy na Czerwonej Planecie, a potem szczęśliwy powrót na Ziemię będzie przede wszystkim raczej świadectwem potęgi ludzkości, natomiast w znacznie mniejszym stopniu milowym krokiem dla nauki.

Te kilkadziesiąt lat temu było nieco inaczej. Niegdyś wizja lotu na Księżyc z jednej strony mobilizowała do sięgania daleko w Kosmos, z drugiej – stanowiła dowód realizacji tych marzeń i wpływała na prestiż USA. Z perspektywy czasu widać, że załogowa podróż na Księżyc stanowiła również okazję dla dokonania wielkiego postępu technologicznego.

Bartosz Walter
Autor

Bartosz Walter

Jestem informatykiem specjalizującym się w procesach ewolucji i starzenia się programów komputerowych, ale interesuje mnie również szeroko rozumiana technologia, inżynieria i astronomia. Słowem - pasjonuje mnie cały świat i jego tajemnice. Uwielbiam też opowiadać o moich pasjach.
Zobacz również

Podcasty NTL