Czy Polacy mają zaufanie do nauki i naukowców?

M.
11.03.2022
Przewidywany czas: 7 min

Mimo że 71% badanych uważa, że dzięki nauce i pracy naukowców dokonywany jest ciągły postęp sprzyjający społeczeństwu i gospodarce, to tylko połowa deklaruje duże zaufanie do publikowanych wyników badań naukowych. Dlaczego tak się dzieje i co wpływa na poziom zaufania do nauki przez Polaków?

Zaufanie do nauki wśród Polaków

W jednym z najnowszych raportów, który dotyczy dezinformacji, widzianej oczami Polaków[1], przebadano poziom zaufania do nauki wśród Polaków. Z badań wynika, że zaufanie społeczne do nauki i pracy naukowców jest całkiem niezłe (blisko 3/4 ankietowanych uważa, że to postęp społeczny i gospodarczy zawdzięczamy nauce, a prawie tyle samo badanych osób uznało, że dzięki naukowym badaniom mogą powstawać technologie, które w perspektywie pomagają nam dbać o klimat).

Wesprzyj zrzutkę

Na drugim biegunie znajdują się jednak ci, których wiara w naukę nie jest już tak silna. 1/3 zapytanych o zdanie Polaków uważa, że naukowcy prowadzą głównie badania na zlecenie dużych korporacji, przez co wyniki tych badań są zafałszowane. Z kolei 1/4 ankietowanych uważa, że wyniki badań naukowych są mało wiarygodne, bo jest tyle samo badań potwierdzających co badań zaprzeczających daną tezę.

Zaufanie do naukowców – produkt deficytowy

Jak to więc się dzieje, że mimo ogólnej wiary w naukę i pracę naukowców, którzy przyczyniają się do rozwoju wielu gałęzi życia społecznego czy gospodarczego, tak wiele osób wątpi w naukę? Dlaczego, mimo szerokiego dostępu do wiedzy, w tym również rzetelnych badań naukowych, część społeczeństwa jest skora zaufać zwykłym szarlatanom, którzy z prawdą i naukową wiedzą mają niewiele wspólnego?

Najwyraźniej ten problem mogliśmy zauważyć podczas pandemii COVID-19. Jak to się stało, że poziom zaufania do naukowców w niektórych kręgach był tak niski i w sieci pojawiło się tak wiele informacji, które negowały samą pandemię lub naukowe sposoby na radzenie sobie z nią?

Co zawiodło wtedy i co na co dzień sprawia, że zaufanie do naukowców bywa niskie?

Brak relacji na naukowców z odbiorcami

Do tego, żeby wzbudzić zaufanie na linii nadawca-odbiorca potrzebna jest relacja. A tej niestety brakuje na ogół naukowcom. Mają ją za to celebryci i pseudonaukowi guru, którzy gromadzą wokół siebie rzesze wiernych fanów. Jeśli więc znana wokalistka, która nie ma absolutnie żadnej podstawy do tego, żeby wypowiadać się na tematy medyczne i naukowe, podważa istnienie pandemii i robi to w sposób przekonywujący dla znacznej części jej fanów, to jaką siłę dotarcia z rzetelnym komunikatem naukowym ma profesor z szanowanej instytucji? Taki, który nie ma milionowego konta na Instagramie, za pomocą którego buduje na co dzień relację ze swoimi odbiorcami.

Hermetyczny, niezrozumiały język

Nie mamy nici porozumienia ze środowiskiem naukowym, bo naukowcy przez dekady posługiwali się hermetycznym, niezrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem.

Zadaniem naukowca jest wątpić i zadawać nieskończoną liczbę pytań. Wyobraź sobie sytuację debaty, w której udział biorą dziennikarz, naukowiec i osoba publiczna, nie związana ze środowiskiem naukowym. Kiedy w takim towarzystwie pojawia się temat, który dotyczy sfery czysto naukowej, a ów naukowiec nie udziela jednoznacznej odpowiedzi na zadaną kwestię lub poddaje pewne tezy pod wątpliwość i wyraża się niejednoznacznie na dany temat, wówczas w głowie przeciętnego odbiorcy zapala się czerwona lampka. Nie oznacza ona jednak bynajmniej chęci analizy poruszanego tematu, a raczej utrata (najpewniej i tak wątłego) zaufania do naukowca. Z resztą od naukowców oczekuje się jednoznacznych, prostych odpowiedzi, a przecież im lepszy specjalista, tym prawdopodobieństwo zero-jedynkowej odpowiedzi maleje.

Dziś na szczęście jest coraz więcej osób ze świata nauki i rzetelnego dziennikarstwa, którzy starają się odwrócić ten trend.

Bo nauka nie daje prostych zero-jedynkowych odpowiedzi

Nauka ma to do siebie, że nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Z tego powodu prościej przeciętnemu Polakowi uwierzyć w szarlatanów, którzy obiecują proste i szybkie rozwiązania, zamiast włożyć wysiłek w analizy i zrozumienie trudniejszych procesów i zależności. Wizja prostych rozwiązań sprawia, że odczuwamy wyższy poziom bezpieczeństwa. 1/4 badanych twierdzi, że wyniki badań naukowców są mało wiarygodne, ponieważ jest tyle samo badań, które potwierdzają daną tezę, ile tych, które jej przeczą[2]. Niestety przeciętny człowiek nie zdaje sobie sprawy (i nie ma się co dziwić, bo nikt nas tego nie nauczył) z tego, że nie każdy rodzaj publikacji ma tę samą wartość i nie można ustawiać ich na prostej matematycznej szali. Przykładowo, mniejszą wartość naukową ma opis jednostkowego przypadku niż badania skupione na większych populacjach. Ale to temat na osobny artykuł.

Walka o sensację

Brak elementarnych i podstawowych narzędzi do interpretowania informacji naukowych i pogoń za sensacją, to jedne z grzechów głównych współczesnych mediów. Nie dziwi dziś nikogo to, że dziennikarze niestety bardzo często szukają tanich sensacji, a dla wydawców liczy się liczba „kliknięć”, za którą po prostu idą pieniądze z reklam. Często, nawet jeśli wytłumaczenie jakiegoś zjawiska pojawia się w tekście i jest rzetelne, to pojawia się na samym końcu tekstu. Tytuł i lead muszą być chwytliwe, a niestety jak pokazują badania, aż 59 procent ludzi po pierwsze nie doczytuje treści do końca, a po drugie nie czyta tego, co udostępnia[3]. Nasza lektura kończy się bardzo często na pierwszych akapitach. (Uff, super, że dotarłeś aż tutaj!).

Fałszywi eksperci z reklam

Przez to, że latami wizerunek naukowca/lekarza wykorzystywany był w produkcjach reklamowych, zaufanie do tego rodzaju specjalistów po prostu mocno osłabło. Nie pomaga fakt, że w reklamach najczęściej występują wyimaginowani naukowcy zachwalając niezawodną pastę do zębów, lek dostępny bez recepty lub kolejny „cudowny” suplement diety. Nawet, jeśli mielibyśmy do czynienia z realnym naukowcem, to i tak kontekst firmy farmaceutycznej czy wielkich koncernów, sprawia, że autorytet takiego naukowca nie jest zbyt wysoki. Wspomniane wcześniej badanie pokazuje, że 1/3 Polaków uważa, że naukowcy prowadzą głównie badania na zlecenie dużych korporacji przez co wyniki tych badań są zafałszowane[4].

Wiedza a błędy poznawcze

Do tego dochodzą kwestie związane z błędami poznawczym. Nie lubimy słuchać tego, co nie pokrywa się z naszymi przekonaniami. Mowa tu o efekcie potwierdzenia. To jeden z podstawowych błędów poznawczych, który oznacza ludzką tendencję do upodobania sobie tych informacji, które pokrywają się z naszymi poglądami i oczekiwaniami. Trudno jest nam się odnaleźć w sytuacji, gdy ktoś burzy nasz światopogląd i wprawia nas tym samym w poczucie zagrożenia.

Opinie vs fakty

Dzisiaj na szczęście możemy swobodnie wyrażać swoją opinię i poglądy i w zasadzie każdy może się wypowiadać na każdy temat. To jednak może nieść ryzyko, że czyjś pogląd (najczęściej osoby, która cieszy się dużymi zasięgami w mediach społecznościowych) może być postrzegany jako fakt. Dodatkowo istnieje spore ryzyko, że nasza swoboda wypowiadania się na każdy temat może przerodzić się w przestrzeń do rozprzestrzeniania się niebezpiecznych fake newsów.

Obszerny materiał o tym, jaka jest anatomia fejków i skąd się biorą fake newsy przeczytasz w raporcie z cyklu „Nauka. Sprawdzam TO”.

W gąszczu informacji

Na co dzień jesteśmy przepełnieni i bombardowami wręcz informacjami.  Czasem ciężko się w nich odnaleźć. Naszym naturalnym odruchem będzie kwestionowanie wszystkich jednocześnie. Powszechny dostęp do wiedzy okazuje się być klątwą naszych czasów. Z jednej strony każdy w dowolnym miejscu na ziemi ma niemal nieograniczony dostęp do informacji, ale przecież nie tylko do tych rzetelnych. W gąszczu dezinformacji i zwyczajnych bzdur naprawdę ciężko odszukać to, co prawdziwe.

Co ciekawe, według wspomnianego badania, najbardziej sceptyczna wobec nauki, naukowców i wyników badań jest zdecydowanie grupa osób młodych w przedziale wiekowym 18-34 lata. Różnice między wspomnianą grupą a osobami starszymi (55+) wynosiła nawet 21%. Skąd więc ta niewiara w naukę u młodych? Problem jest złożony, ale winni są w dużej mierze sami naukowcy, którzy przez długi czas nie budowali relacji z odbiorcami i nie starali się, by owoce ich pracy miały szansę docierać do zwykłego człowieka. Szansę tę natomiast wykorzystali szarlatani i pseudonaukowi guru, którzy mają relację z odbiorcami i dają proste rozwiązania oraz odpowiedzi, których oczekują odbiorcy.

Zawodzi system edukacji

A jak w tym wszystkim odnajduje się nasz system edukacji, który przecież powinien być pierwszą śluzą w procesie umiejętnego dochodzenia do prawdy? Polska szkoła niestety nie uczy zasad funkcjonowania metod naukowych i nie pomaga w zdobywaniu umiejętności krytycznego myślenia. Na lekcjach w polskich szkołach nie ma zajęć z demaskowania fake newsów i szkoła nie daje narzędzi do weryfikowania informacji. Młodzi ludzie skazani są na samych siebie i to, co oferuje im internet. Nic więc dziwnego, że to właśnie wśród najmłodszej grupy respondentów zaufanie do nauki i naukowców jest najniższe.

Przeczytaj też: Fake news – jak rozpoznać czy to prawda, czy fałsz?

Wesprzyj zrzutkę

Przypisy:

[1] Dezinformacja oczami Polaków | 2022 red. Piotr Mieczkowski, Współpraca | Elżbieta Kowalska

[2] Dezinformacja oczami Polaków | 2022 red. Piotr Mieczkowski, Współpraca | Elżbieta Kowalska, s. 139

[3] https://newsroom.netpr.pl/pr/325333/wystarczy-tylko-chwytliwy-tytul-i-lead-az-59-osob-nie-czyta-tresci-ktore-udostepnia-w-social-media

[4] Dezinformacja oczami Polaków | 2022 red. Piotr Mieczkowski, Współpraca | Elżbieta Kowalska, s. 139

Zobacz również

Podcasty NTL