Co o Tobie wie Twój samochód? Czarne skrzynki

Redakcja NTL
NTL
05.10.2023

Co zapisują czarne skrzynki w samochodach? Pewnie słyszeliście o strasznym wypadku na autostradzie A1. Brał w nim udział samochód, którego kierowca poruszał się z prędkością 253 km/h. Skąd to wiadomo? Świadkowie? Ślady hamowania? Ocena zniszczeń? Nie. Czarna skrzynka. Samochody także mają, a w zasadzie miewają czarne skrzynki, które zapisują dość sporo informacji.

Czarne skrzynki w samochodach – wprowadzenie

Pojęcie czarnej skrzynki jest znane z samolotów. Po wypadku analizuje się ich zapis. Ale w samochodach one też są. Czarna skrzynka, czy Event Data Recorder, jest w wielu samochodach.

Co zapisują samochodowe rejestratory danych? Producenci mają tu pełną dowolność, bo nie ma standardów unijnych czy polskich. Najczęściej rejestrowana jest prędkość samochodu i przyspieszenie. I to dodatnie, i ujemne, czyli zwalnianie. Rejestrowane może być także użycie hamulca i wykorzystanie pedału gazu.

W bardziej zaawansowanych samochodach rejestrowany jest kąt skręcenia kół, fakt użycia systemów autonomicznych, bieg, na którym jechał samochód, a nawet ułożenie foteli i rozmieszczenie masy we wnętrzu samochodu.

Te wszystkie dane są rejestrowane – i to znowu zależy od producenta – od co sekundę do kilku, kilkanastu razy na sekundę. Dane są spisywane cały czas, ale w pętli kilkunastu, kilkudziesięciu sekund są kasowane i nadpisywane. Tak więc na rejestratorze zapisane są tylko dane z ostatnich sekund przed wypadkiem.

Gdzie czarne skrzynki w samochodach są najpopularniejsze?

Czarne skrzynki w samochodach nie są obowiązkowe w Europie. Ale już w USA każdy nowy samochód musi je mieć. Niektórzy producenci je jednak montują i w samochodach sprzedawanych u nas.

W związku z tym, że to nieobowiązkowa część samochodu, i że nie ma standardów zapisu danych, policja często nie ma urządzeń do odczytywania tych danych. Choć specjaliści twierdzą, że najłatwiej odczytać informacje z samochodów niemieckich, z Volkswagena, Mercedesa i BMW.

Najłatwiej wcale nie znaczy łatwo. I pokazał to właśnie koszmarny wypadek na A1. Po nim prokuratura musiała prosić o pomoc BMW w Niemczech, bo danych ze skrzynki rozbitego samochodu nie potrafili odczytać nawet specjaliści z BMW w Polsce.

Jak działają takie skrzynki?

To, co może być zaskakujące, to to, że systemy rejestracyjne nie wymagają aż tak wiele elektroniki, kabli czy czujników, jak mogłoby się wydawać. Te wszystkie dane, o których wspomniałem, a także wiele, wiele innych i tak jest rejestrowanych przez system komputerowy samochodu po to, byśmy my, pasażerowie, byli bezpieczni.

Na przykład odpowiednie czujniki i tak mierzą przeciążenia, bo to ich szybka zmiana daje sygnał do odpalania poduszek bezpieczeństwa. Inne systemy mierzą utratę przyczepności kół z podłożem, czy to w wyniku zbyt gwałtownego przyspieszania, czy zbyt gwałtownego hamowania. Te i wiele innych danych samochód i tak ma. A teraz wystarczy je po prostu zapisywać.

W samochodach, w których takie rejestratory się znajdują, najczęściej umieszcza się je w takich miejscach, które najrzadziej są niszczone nawet podczas największych kolizji. A więc środek masy samochodu. Gdzieś pomiędzy fotelem kierowcy i fotelem przedniego pasażera.

Jakie jest Wasze zdanie?

A teraz pytanie do was. Uważacie, że takie urządzenia powinny być montowane w samochodach? Tak, żeby policja miała dostęp do informacji o tym, co działo się w ostatnich sekundach przed wypadkiem? No to teraz posłuchajcie.

Jak wspomniałem, w Europie nie ma obowiązku montowania czarnych skrzynek, ale już w USA prawo nakazuje ich instalację. W Brukseli dyskutowano kiedyś zmianę prawa, tak by wszyscy producenci, którzy sprzedają u nas samochody, takie skrzynki montowali. Ale do zmian nie doszło, bo uznano, że to jest zagrożenie dla prywatności. Samochody dzisiaj nie tylko rejestrują ogrom danych, ale także je między sobą wymieniają. Czasami między sobą, czasami taka wymiana zachodzi między samochodem a chmurą producenta.

Zobacz też: Rak piersi kontra sztuczna inteligencja

To pytanie drugie. Skoro te dane byłyby zapisywane, to może powinny do nich mieć dostęp firmy ubezpieczeniowe? Wtedy ktoś, kto by jeździł bezpiecznie, zgodnie z przepisami, miałby niższą stawkę. Oburzające? Przecież dzisiaj też tak jest, tyle tylko, że to, czy ktoś jest bezpiecznym kierowcą czy nie, ocenia się po tym, czy jeździł bezwypadkowo, czy miał w przeszłości kolizję. Czarna skrzynka umożliwiałaby ocenę, zanim do wypadku dojdzie. Byłoby bezpieczniej.

No to zróbmy jeszcze krok dalej. Po co montować radary mierzące prędkość kierowców. Może dać dostęp policji do czarnych skrzynek? Byłoby bezpieczniej? Czy byłoby lepiej? Myślę, że odpowiedź na to pytanie bardzo mocno zależy od tego, czy ma się doświadczenie wypadku drogowego, czy kogoś z naszych bliskich takie doświadczenie dotknęło.

Zobacz również

Podcasty NTL