Wybory, wybory i po wyborach, więc ceny na stacjach benzynowych poszybują w górę. Ale nie tylko z tego powodu warto oszczędzać paliwo. A jest na to wiele sposobów. Przy zastosowaniu wszystkich spalanie można zredukować nawet o kilkadziesiąt procent. Dla kogoś, kto na benzynę wydaje w miesiącu tysiąc złotych, oszczędność może oznaczać nawet kilkaset złotych.
Spis treści
Jak zmniejszyć spalanie w aucie? Sprawne auto i prędkość
Sposobów na oszczędności jest wiele. Zrobiłem sobie listę prostych trików czy czynności, o które warto zadbać. Wyszło mi 10 punktów. Ale najpierw uwaga ogólna. Samochód jest najbardziej wydajny wtedy, gdy jest sprawny, gdy jest dobrze serwisowany. Gdy ma wymieniane oleje, filtry i gdy ma dopasowane do siebie części. Wydaje się to dość oczywiste, ale wolę o tym wspomnieć w tym kontekście.
Samochód najwięcej pali i najwięcej energii marnuje wtedy, gdy przyspiesza i gdy hamujemy. To oczywiste, że czasami trzeba ostro zahamować, a czasami mocniej przyspieszyć, ale są osoby, które to robią chaotycznie i zbyt często. Im bardziej płynna jazda, tym mniejsze spalanie. Przy okazji, płynna czyli przewidywalna jazda znacząco zmniejsza ilość korków w mieście.
Każdy silnik ma swoją optymalną prędkość, optymalną, przy której spalanie jest najmniejsze. Zwykle ta prędkość to pomiędzy 60 a 90 km/h. Przy jeździe z prędkością 100 km/h spalanie może rosnąć o 15 proc. Przy 110–120 km/h wzrasta o 25 proc.
Ale jazda zbyt wolna także zwiększa spalanie. Zbyt wolna to zwykle poniżej 50 km/h. A więc znowu, tam gdzie się da, gdy chcemy redukować spalanie, obieramy optymalną prędkość i staramy się ją utrzymać. Gdy chcemy dojechać szybciej, ok, ale miejmy świadomość, że spalanie może znacząco rosnąć.
Płynna jazda i planowanie
Nagłe przyspieszanie, po to by za chwilę ostro hamować. Jazda na zderzaku poprzedniego samochodu z nogą na pedale hamulca, po to by ostro zwalniać, gdy tamten samochód zwalnia. Nie dość, że to niebezpieczne, to na dodatek bardzo nieekonomiczne. Hamujemy tylko wtedy, gdy trzeba, przyspieszamy wtedy, gdy można, a wszystko w sposób płynny. To sposób na redukcję spalania.
Z tym wiąże się temat planowania. Nie zawsze się da, ale czasami warto zmienić godziny wyjazdu po to, by nie czekać w korkach. Nie chodzi tylko o zmarnowany czas, ale także o zmarnowane pieniądze na paliwo. Ruszanie i hamowanie i tak dziesiątki, jak nie setki, razy, to najprostszy sposób, by spalić dużo, a przejechać mało.
Gdy zatrzymujemy się na dłużej, warto wyłączyć silnik. Określają to przepisy drogowe – np. gdy czekamy na przejeździe kolejowym, ale wiele osób się do nich nie stosuje. W wielu samochodach silnik wyłącza się sam. To redukuje ilość spalonego paliwa. W ten sposób nie zaoszczędzimy co prawda dużo, ale zredukujemy emisję.
Warto to podkreślić, że redukcja ilości spalonego paliwa oznacza także redukcję emisji gazów cieplarnianych, tlenków siarki, tlenków azotu i pyłów.
To planowanie podróży, można też rozumieć na inny sposób. Planowanie czy wyprzedzanie myślami już podczas jazdy. Gdy widzimy, że światło na skrzyżowaniu zmienia się na czerwone, warto ściągnąć nogę z gazu, po to by nie hamować przed samymi światłami. Takie planowanie, myślenie, co na drodze może się wydarzyć za chwilę, nie tylko zwiększa bezpieczeństwo, nie tylko powoduje, że ruch staje się bardziej płynny, ale także redukuje zużycie paliwa.
Zmniejszanie oporów i obciążenie samochodu
Drugim dużym tematem jest zmniejszenie oporów. Jak? Na wiele sposobów. Np. jeżdżenie, szczególnie jeżdżenie szybko, z otwartymi oknami dość mocno zwiększa opory powietrza i zwiększa konsumpcję paliwa. Jeżeli jest za ciepło, taniej jest jechać z włączoną klimatyzacją.
Wszystkie dodatkowe elementy, takie jak bajeranckie spojlery, dodatki czy doczepiane na dach bagażniki, zwiększają spalanie. Jak ich nie trzeba, lepiej je zdemontować. Bardzo ważne, żeby utrzymywać odpowiednie ciśnienie w oponach.
Dobrym zwyczajem jest sprawdzanie tego regularnie. Czasami na oko nie da się ocenić spadku ciśnienia w oponie, a niewielkie zmiany tutaj, dają duże efekty w portfelach. Bo za niskie o pół bara ciśnienie w oponach, za niskie w porównaniu z optimum, zwiększa zużycie paliwa o około 10 proc.
No i masa. W standardowym samochodzie, wzrost masy o 50 kg to wzrost spalania o kilka procent. Małe kilka, raczej 2–3 niż 8–9. Warto więc spojrzeć do bagażnika, czy nie wozimy tam zbędnych kilogramów.
Ile na tym wszystkim można ugrać, a w zasadzie zaoszczędzić? Kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent, czyli nawet kilkaset złotych w miesiącu. Moim zdaniem gra warta świeczki.