UFO – tania sensacja czy tajemnicza rzeczywistość?

Redakcja NTL
NTL
20.04.2023

UFO – chyba każdy z nas zetknął się kiedyś z tymi trzema literkami, które dość regularnie pojawiają się w mediach. Chętnie wykorzystują je też twórcy filmów i seriali, przez co dla wielu z nas to pojęcie stało się synonimem obiektu będącego wytworem obcych cywilizacji. Dla części osób UFO jest wręcz obiektem kultu, inni traktują to z przymrużeniem oka. Przyglądamy się temu tematowi z okazji premiery pięcioodcinkowej serii „UFO: przełomowe śledztwa”, na kanale National Geographic, którego pierwszy odcinek już 21 kwietnia o godzinie 21:00.

Amerykańskie podejście do UFO

Od niedawna temat UFO zaczął być medialnie podejmowany przez amerykańskie instytucje rządowe. Trafił do amerykańskiego Kongresu, choć trzeba jasno powiedzieć, że w czasie przesłuchań tam prowadzonych nie dowiedzieliśmy się niczego przełomowego.

Pentagon zaczął oceniać i rozliczać projekt Advanced Aerospace Threat Identification Program, nadzorowany przez ekscentrycznego senatora Harry’ego Reida, w ramach którego środki szły nie tylko na badania dotyczące UFO, ale też tuneli czasoprzestrzennych czy napędów typu Warp.

Jak więc mamy traktować to zjawisko? Poważnie, niepoważnie, jako medialną sensację, a może coś ważnego w kontekście… nawet cywilizacyjnym? Zacznę od odkłamania albo precyzyjniej mówiąc od zdefiniowania, co pojęcie UFO w ogóle oznacza.

Co to jest UFO?

UFO, to skrót od angielskiego wyrażenia „niezidentyfikowany obiekt latający”. To wcale a wcale nie implikuje jego pozaziemskiego pochodzenia. To, że dziś w ten sposób nam się to kojarzy, jest w dużej mierze zasługą nadgorliwych mediów i Hollywood.

W przypadku większości obserwacji bardzo szybko okazuje się, że to albo zupełnie zmyślona przez rzekomych świadków historia, albo to natura spłatała obserwatorom wizualnego figla. Chmury soczewkowe, różne zjawiska astronomiczne, wejście w atmosferę obiektów orbitalnych, wszystko to potrafi wyglądać na niebie bardzo… nienaturalnie.

Nic dziwnego, że instytucje państwowe, nie tylko w Stanach, wolą operować w ostatnich latach nazwą „Unidentified Aerial Phenomena” – Niezidentyfikowane Zjawiska Powietrzne. W czasach, gdy technologie dronowe, lotnicze, a także środki walki elektronicznej rozwijają się w tak oszałamiającym tempie, temat powinien być traktowany z należytą powagą, a skrót UFO nie daje na to gwarancji.

Zanim jednak do tego przejdziemy, zastanówmy się nad tym trochę hollywoodzkim, ale bez dwu zdań budzącym najwięcej emocji sporem, czyli czy te zdarzenia mogą być manifestacją obecności technologii pozaziemskich.

Czy istnieje życie w kosmosie?

Większość naukowców zajmujących się w jakiś sposób kosmosem skłania się ku hipotezie o powszechności, a nie wyjątkowości życia w kosmosie.

Spójrzcie na równanie Drake’a. Za jego pomocą ten znany astrofizyk, profesor astrofizyki, próbował oszacować ilość cywilizacji o wysokim stopniu rozwoju technologicznego. Zabawa z równaniem polega na tym, żeby w skali galaktyki wyliczyć potencjalną liczbę planet i księżyców znajdujących się w ekosferach swoich gwiazd, przyjąć arbitralnie, na jakim odsetku z nich może rozwinąć się życie, i w ilu przypadkach przejdzie do fazy cywilizacji technicznej i tak dalej.

Wstawiając do równania najbardziej nawet ostrożne parametry, okazuje się, że wychodzą z niego setki tysięcy cywilizacji. Tyle wyliczenia, bo one nigdy nie zastąpią dowodu, a tego nam brakuje. Dowodu na istnienie życia pozaziemskiego. Jednocześnie często zapominamy, że na najbardziej podstawowym poziomie, dowodu na istnienie życia w kosmosie w ogóle, jesteśmy nim my i całe, bardzo różnorodne życie na naszej planecie.

Nie wchodząc głębiej w te rozważania, życie na Ziemi wskazuje, że istnieje szansa na istnienie obcych, wysoce rozwiniętych cywilizacji. Skoro tak, to równie naturalne będzie założenie, że przynajmniej część z nich będzie rozglądać się po swojej okolicy, czy to próbując prowadzić jakiś rodzaj ekspansji, czy też po prostu chcąc ją naukowo zbadać. Punkt dla obcych.

Życie w kosmosie – argumenty przeciw

Jakie kontrargumenty mogą wysunąć sceptycy? Większość z nich nie neguje istnienia pozaziemskiego życia. Zadają raczej pytania o wykonalność i sens takiego podglądania. Czy obcy posiadają wiedzę pozwalającą na przełamywanie ograniczeń fizyki, jaką dziś znamy? Czy mogą u nas znaleźć coś, czego jeszcze nie wiedzą?

Szklany sufit w postaci prędkości światła powoduje, że nawet kontakty realizowane tylko przy pomocy fal elektromagnetycznych między cywilizacjami oddalonymi o setki, a najpewniej tysiące lat świetlnych są trudne do wyobrażenia. Podróże? Nawet tylko robotyczne, przy takich odległościach kosztowałyby obcych niewyobrażalną ilości energii, a dodatkowo zdanie raportu na rodzimą planetę trwałoby wieki lub milenia.

To też Cię zainteresuje: Bakterie w kosmosie ­­– czy na innych planetach są drobnoustroje?

Przelecieć abstrakcyjne ilości kilometrów tylko po to, żeby powisieć parę minut nad lotniskiem w Seattle czy postraszyć zespół lotniskowca US Navy wydaje się być kompletnie bezsensowne.

Oczywiście można też przyjąć, że taki statek kosmiczny nie musiał lecieć na Ziemię, ale przypadkowo się tu rozbił. Tylko, patrząc na skalę kosmosu, trudno przypuszczać, żeby mogło się to zdarzyć więcej niż raz. A przecież takich zdarzeń podobno jest całkiem sporo.

Przełomowe śledztwa w sprawie UFO

Nie da się jednak ukryć, że wśród obserwacji UFO znajdują się takie, które sprawiają nam problemy interpretacyjne. W debiutującym 21 kwietnia o 21.00 na antenie kanału National Geographic pięcioodcinkowym serialu „UFO: przełomowe śledztwa” będziecie mogli zobaczyć najsłynniejsze tego  typu obiekty zarejestrowane przez sensory amerykańskich myśliwców.

Latają z ogromnymi prędkościami, wykonują nagłe zwroty o 90 stopni, nie widać u nich żadnego śladu po napędzie. Obiekty wydają się łamać wspomniane już zasady znanej nam fizyki. Tyle tylko, że choć nagrania są spektakularne, w żadnym przypadku nie zebrano wystarczającej liczby danych, aby pozwalało to wykluczyć błędy radarów, komputerów czy zjawisk optycznych.

Jeśli mamy obserwacje radarowe, brakuje wzrokowych – te raportowane przez pilotów często nie znajdą odwzorowania na sensorach i tak dalej. Do dziś mimo postępu technicznego nie mamy ani jednego nagrania, które pozwoliłoby powiedzieć: „Tak, to, co tu obserwujemy, nie ma żadnego wytłumaczenia”. Mamy po prostu za mało danych, aby cokolwiek potwierdzić albo odrzucić.

Opinie Polaków o UFO

Kanał National Geographic oprócz emisji serialu postanowił zbadać nastawienie Polaków do tematu UFO i zamówił ankietę w jednej z pracowni badania opinii publicznej. Co z niego wynikło?

Jeden wynik jest na pewno zaskakujący. Aż 7% badanych przyznało, że widziało UFO lub miało kontakt z istotami pozaziemskimi. Oceńcie sami, czy to realne wydarzenia, czy raczej poczucie humoru. 

Inne wyniki są dość oczywiste. Aż 79% badanych potrafi poprawnie rozwinąć skrót UFO. Jednocześnie większość z nich utożsamia je właśnie z medialną interpretacją związaną z obcymi. W pytaniu o formę UFO „statek kosmiczny” uzyskał 56%, a obcy 32% odpowiedzi. Zaskakuje tylko obecność „bakterii”, na którą postawiło 4% badanych.

37% odpowiadających przyznało się do regularnego wyszukiwania informacji o UFO, a jako źródło informacji króluje tu internet (94%) oraz dokumentalne programy telewizyjne takie jak wspomniany serial „UFO: przełomowe śledztwa”.

54% badanych, wierzy, że już dziś mamy w ręku dowody na istnienie obcych. Jednocześnie jesteśmy niezdecydowani czy ewentualny kontakt z obcą cywilizacją przyniesie więcej szkody, czy korzyści. 61% z nas sądzi, że rząd powinien zbierać i ujawniać informacje na ten temat UFO.

UFO to nie powód do żartów

Skoro wróciliśmy do tematu rządów, ewidentnie widać, że temat UFO jest przez nie traktowany w ostatnich latach coraz poważniej.  Nic dziwnego – niezidentyfikowane zjawiska powietrzne w dzisiejszych czasach mogą oznaczać nie statek kosmiczny, ale na przykład bezzałogowego drona zwiadowczego nowej generacji wysłanego przez wrogie państwo.

Przesłuchanie w Kongresie miało między innymi pokazać amerykańskim żołnierzom, żeby nie wstydzili się zgłaszać tego typu obserwacji. Wcześniej osoba zgłaszająca UFO często nie była brana na poważnie, a czasem mogło to zaszkodzić jej karierze. Dlatego Amerykanie stworzyli też nowe biuro, AARO (All-domain Anomaly Resolution Office), które ma zbierać i badać naukowo wszelkie tego typu doniesienia ze wszystkich, nie tylko powietrznych, rodzajów sił zbrojnych.

Przeczytaj też: Jak powstały kratery na księżycu? O budowie i powstaniu naszego satelity

Dane będą od teraz gromadzone w jednym miejscu, co powinno pozwolić też na łatwiejsze znalezienie punktów wspólnych. W efekcie łatwiejsze powinny być badania przekrojowe i retrospektywne. Przypuszczam, że biuro będzie też weryfikować, czy obserwacje nie dotyczą eksperymentalnego sprzętu US Army. W takich sytuacjach wojsko również musi umieć szybko reagować, żeby zapobiegać wyciekom poufnych informacji czy zdjęć.

Niezależnie co na temat UFO sądzicie, szykują się ciekawe czasy. Na niebie będzie się działo bardzo dużo, pojawią się nowe generacje całkowicie ziemskich samolotów i dronów, na orbitach budują się megakonstelacje złożone z dziesiątek tysięcy satelitów, a w kosmos lata coraz więcej rakiet. Myślę, że AARO będzie jednym z bardziej zapracowanych biur amerykańskiego wojska.

Więcej na ten temat zobaczycie na antenie kanału National Geographic w pięcioodcinkowej serii „UFO: przełomowe śledztwa”, która startuje od 21 kwietnia o godzinie 21:00.

Zobacz również
Szukamy łowców meteorytów

Szukamy łowców meteorytów

19.04.2024 6 min czytania

Podcasty NTL