Czy tureckie drony Bayraktar obronią Ukrainę?

Tomasz Rożek
T. Rożek
06.03.2022

W zasadzie stały się już elementem popkultury. Ukraińcy śpiewają o nich piosenki, Rosjanie się ich boją, a świat podziwia. Tureckie drony Bayraktar sieją popłoch i zbierają krwawe żniwo. Dzisiejszy materiał będzie właśnie o nich. 

Drony Bayraktar

Sytuacja na Ukrainie zmienia się z godziny na godzinę, więc gdy podaję te dane, są już one pewnie nieaktualne, ale w kilku źródłach znalazłem informację, że wyprodukowane w Turcji drony Bayraktar TB2 zniszczyły już kilkaset – między 200 a 300 – sztuk rosyjskiego sprzętu wojskowego. Internet jest pełen filmów nagrywanych przez kamery tych urządzeń i – tu zgoda – prowadzenie działań wojennych to także sprawnie prowadzona… nazwijmy to polityka informacyjna, więc staram się nie budować swojego poglądu na temat tych maszyn tylko dlatego, że widzę kolejne eksplozje i kolejne wraki, które pojawiają się w wyniku ich ostrzałów.

Wesprzyj zrzutkę

Ale faktem jest, że niezależnie od tych obrazków, Bayraktary i dokładne dane amerykańskiego wywiadu powodują, że Ukraina tak dzielnie radzi sobie z najeźdźcą. Drony rozbijają nie pojedyncze pojazdy, ale całe kolumny pojazdów. To o tyle dziwne, czy zaskakujące, że Bayraktary nie są tajemniczą, nową konstrukcją. Rosjanie doskonale ten sprzęt znają. Znają więc i jego możliwości. A mimo to wydają się być bezbronni.

Co o nich wiemy? Definicja

W terminologii wojskowej dron to bezzałogowy aparat latający, a ten konkretny dron ma charakter rozpoznawczo – bojowy. Takich konstrukcji jest całkiem sporo, więc podzielono je na kilka klas.

Bayraktary to…

Bayraktar znajdują się w klasie MALE czyli (Medium-Altitude Long-Endurance), czyli latają na średniej wysokości, ale mogą długo utrzymywać się w powietrzu. Pomijając nazewnictwo, Bayraktary to małe i szybkie urządzenia, którymi można sterować z odległości nawet kilkuset kilometrów.

Możliwości Bayraktarów

Zebrałem kilka informacji technicznych na temat tych urządzeń:

  • Dron ma masę ponad pół tony, z czego około 300 kg to paliwo.
  • Ma długość nieco ponad 6 metrów i rozpiętość skrzydeł około 12 metrów.
  • Duże skrzydła pozwalają mu niemal szybować, a więc i zużywać niewielkich ilości paliwa.
  • Dlatego dron jest w stanie utrzymywać się w powietrzu non-stop ponad dobę (27h).
  • Może latać do wysokości 9 km i na pokład może zebrać prawie 200kg uzbrojenia.
  • Może zabierać przeciwpancerne pociski kierowane i tzw. amunicję krążącą.
  • Mogą mieć na pokładzie kierowane pociski szybujące powietrze-powietrze, które wykorzystują laserowy system namierzania. Te pociski mogą razić cele do kilkunastu kilometrów od drona.
  • Mogą nosić amunicję odłamkowo – burzącą, termobaryczną czy kumulacyjną.
  • Dron może też mieć na pokładzie amunicję która dziurawi stalowe pancerze o grubości nawet 20 cm. 
  • Maksymalna prędkość Byractarów to 220 km/h, a prędkość przelotowa to 130 km/h.
  • Dron jest wyposażony w bardzo dobry układ optyczny, dlatego może i w sumie często spełnia funkcje rozpoznawcze. Jest też wyposażony w pewnego rodzaju autonomię.

Wiemy też, że ich konstrukcja, czy raczej oprogramowanie jest odporne na rosyjskie systemy walki radioelektronicznej. Te systemy miały świetnie radzić sobie z latającymi nad głowami wojska dronami. No i jak widać nie radzą sobie. To o tyle dziwne, że Rosjanie te drony znają, nie jest to żadna supernowa konstrukcja. Choć Ukraina ma je od niedawna. Bayraktary w wersji TB2 są na Ukrainie używane od kilku miesięcy, bo pierwsze bojowe ich użycie miało miejsce pod koniec październiku zeszłego roku, kiedy najpierw znalazły, a potem zniszczyły stanowisko artylerii w Donieckiej Republice Ludowej.

Przy okazji, zobaczcie sobie film, który zrobiłem dwa lata temu, gdy amerykański dron Predator zabił irańskiego generała. To był dron innego typu, ale sposób w jaki operował jest całkowicie nieosiągalny dla samolotu.

Skąd ta skuteczność ?

Dzisiaj Bayraktary niszczą rosyjskie czołgi, samochody i transportery. Unieruchamiają całe kolumny wojska. Niszczą drogie i skomplikowane wyrzutnie systemów przeciwlotniczych, takich jak BUK czy TOR, haubice, a nawet pociągi wiozące paliwo. To m.in dzięki nim rosyjskie wojska w wielu miejscach utknęły. Brakuje im paliwa. 

Dlaczego są takie skuteczne? Odpowiedzi jest kilka. Po pierwsze, z jakiegoś powodu nie działa rosyjski system walki elektronicznej. Może został wyłączony gdy okazało się że może zakłócać komunikację wewnętrzną wojsk rosyjskich. Te często nie mają odpowiedniego sprzętu, więc posługują się sprzętem cywilnym, wrażliwym na zakłócanie. Może ktoś skalkulował, że większe straty będą wtedy, gdy wojska nie będą miały z sobą kontaktu?

Drugi powód jest taki, że drony są trudniejsze do namierzenia i do strącenia. Są mniejsze i bardziej zwinne niż samoloty. Ponadto dłużej mogą latać czekając na odpowiedni moment. Nie bez znaczenia jest też fakt, że pilot, albo raczej operator drona, który siedzi bezpiecznie w bunkrze kilkaset kilometrów od działań wojennych jest bardziej skory do ryzykownych zachowań niż pilot siedzący w kabinie samolotu. Ryzyko i brawura przy kiepskiej obronie i praktycznym braku systemów walki elektronicznej, jak widać mocno się opłaca.

Jest jeszcze coś. Dron jest wielokrotnie tańszy niż samolot, dronów można więc mieć znacznie więcej, a to powoduje, że mogą one zadawać dużo większe straty. No i w końcu, sterowanie dronem, urządzeniem w mniejszym lub większym stopniu autonomicznym jest znacznie prostsze. W tym samym czasie można więc wyszkolić znacznie więcej operatorów dronów niż pilotów. Operatorzy przy monitorach i joystickach mogą się zmieniać, a drona godzinami może szybować nad celem. Z samolotem to nie wyjdzie. Pilot musi odpocząć, a maszyn trzeba zatankować.

Mniejszy rozmiar powoduje, że drony też łatwiej ukryć, a to że mają napęd śmigłowy, a nie odrzutowy powoduje, że wymagania co do pasów startowych na których mogą lądować czy z których mogą startować, dla dronów też są dużo mniejsze niż dla samolotów. W przypadku Bayraktarów napędza je pojedynczy silnik o mocy 100 koni mechanicznych.

Bayraktary w Polsce

Od 2015 roku ukraińskie niebo patrolują polskie drony FlyEye firmy WB Electronics. Jak sama nazwa wskazuje, one nie mają funkcji bojowych, a jedynie służą do prowadzenia rozpoznania. Bayraktary Ukraina ma od 2018 albo 2019 roku, choć pierwsze ich bojowe użycie nastąpiło dopiero kilka miesięcy temu. Jeżeli wierzyć oficjalnym informacjom, Kijów ma 12 takich maszyn, ale gdy je kupowano, w umowie z tureckim producentem Baykar Makina był zapis, że do końca 2022 roku na terenie Ukrainy powstanie kolejnych 48 sztuk. 

W połowie zeszłego roku polski minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował, że kupujemy 96 Bayraktarów TB2, czyli w takiej wersji jak te, które dzisiaj latają nad Ukrainą. Umowa zakłada kupienie 4 zestawów, w skład każdego wchodzą 24 statki powietrzne. Pierwszy zestaw miał być u nas już w tym roku. W skład kontraktu wchodzi dodatkowo logistyka, szkolenia i offset.

Zobacz też: Co to jest SWIFT i co da jego odcięcie?

W sieci możemy obejrzeć przynajmniej kilka nagrań z momentu ataku Bayraktar TB2 na rosyjskie wojska, a dokładniej mówiąc, pojazdy wszelkiej maści. Tutaj i tutaj obejrzycie, jak niszczy system kierowanych rakiet ziemia–powietrze 9K37 Buk, doprowadzając do ogromnej eksplozji amunicji znajdującej się w wyrzutniach. Pod tym linkiem z kolei obejrzycie jego skuteczność w niszczeniu rosyjskiej kolumny pojazdów – transportowiec wybrano zapewne z myślą, że eksplozja wysadzi w powietrze amunicje, która mogła się na nim znajdować.

Każdy z udanych ataków po stronie Bayraktar TB2 jest równoznaczny ze spowolnieniem inwazji Rosji na Ukrainę i uratowaniem kolejnych ludzkich istnień, choć zwykle kosztem życia „tych złych”. Świetny tego przykład możecie zobaczyć tutaj i warto obejrzeć to nagranie kilka razy i zastanowić się, czy Rosjanie rzeczywiście traktują Ukrainę poważnie, czy może uważają, że nic im nie grozi, jako że rozstawiają samochody transportowe tak, jakby wręcz prosili się o ich zniszczenie jedną celną salwą. Nie pozostaję jednak bezczynni na zagrożenie ze strony Bayraktar TB2, bo to, co możecie obejrzeć po TYM LINKIEM, to najpewniej udane strącenie jednego z nich.

Autor

Tomasz Rożek

Z wykształcenia jestem fizykiem, a z zawodu dziennikarzem naukowym. Od lat tworzę markę Nauka. To Lubię, a dodatkowo kieruję działem naukowym w tygodniku Gość Niedzielny i współpracuję z wieloma mediami i redakcjami. Jestem szczęśliwym tatą bliźniaków: Zuzi i Janka oraz mężem Ani.
Zobacz również

Podcasty NTL