Jaką rolę w wyborach odgrywa sztuczna inteligencja?
Za kilka dni wybory, a ja postanowiłem zrobić film o technologii, która ma na ich wynik znacznie większy wpływ, niż może nam się wydawać. Tą technologią jest sztuczna inteligencja.
Spis treści
Wybory vs. sztuczna inteligencja – wprowadzenie
Śledząc to, jak wykorzystujemy technologie cyfrowe, bliżej mi do stwierdzenia, że to nie ekstremizmy, ale technologia może pogrzebać demokrację. O zagrożeniach związanych z rozwojem sztucznej inteligencji mówi się całkiem sporo, ale akurat o tym, że AI może zachwiać podstawami demokracji, niemal nie słychać.
Demokracja opiera się na kilku filarach, ale wśród nich zaufanie do osób i do instytucji, prywatność, autonomiczność wyboru i dostęp do informacji są kluczowe.
Wolność i równość
Sztuczna Inteligencja to analiza ogromnych zbiorów danych i wyciąganie z nich wniosków. Wystarczy analizowanie naszego ruchu w internecie – tego, co czytamy, co i jak komentujemy – a nawet niespecjalnie rozbudowany algorytm z dużą dozą prawdopodobieństwa wskaże, której partii jesteśmy zwolennikami.
Co więcej, wskaże on także, która partia jest tą drugiego wyboru, a na którą nie zagłosujemy nigdy. Już samo to jest w pewnym sensie podważeniem tajności wyborów. Prywatność to prawo każdego z nas.
Tyle tylko, że algorytmy tego słowa nie znają. I nie tylko w kontekście wyborów technologie cyfrowe mają potencjał do całkowitego pozbawienia nas prywatności. Wierzcie mi – ten problem dotyczy także osób, które w internecie bywają rzadko.
Sprawdź też: Co o Tobie wie Twój samochód? Czarne skrzynki
Tu nie chodzi o to, że gdzieś zostanie opublikowana lista zwolenników partii A albo partii B. Tu chodzi o to, że w zależności od preferencji politycznych algorytmy przedstawiają nam inny obraz rzeczywistości. Systemy cyfrowe masowo gromadzą nasze dane, przetwarzają je i wykorzystują, także do swojej nauki. Najczęściej nie mamy o tym bladego pojęcia, a często mowa o danych bardzo wrażliwych.
Jak budować społeczeństwo obywatelskie, które jest podstawą działania każdej dojrzałej demokracji, gdy jako obywatele jesteśmy profilowani i – czy tego chcemy czy nie – otaczani już nie bańkami, ale bunkrami, przez które niezwykle trudno przebić się z innym niż dokrojonym do nas, przekazem?
To pozwala nami sprawnie manipulować, ale przekłada się także na coraz mniejsze zaufanie do instytucji i do procedur, takich jak wybory czy referenda. Partie polityczne szerokimi garściami korzystają z narzędzi profilowania. Tutaj w zasadzie jedynym ograniczeniem są finanse, bo na pewno nie technologia.
Wcześniej też nie każdy korzystał ze swobody pozyskiwania informacji, ale dzisiaj trzeba być specjalistą, by skorzystać z niej w ogóle. Gdzie w tym jest wolność i równość w każdym aspekcie naszego życia, także w prawie do rzetelnej informacji? Bez wolności i równości demokracja nie działa.
Kto wygrał, a kto grał?
Kłamstwo nie jest wynalazkiem współczesności. Ala kłamstwo, które można dostosować do milionów uszu już tak. I to kłamanie czy manipulowanie może się odbywać na wielu różnych poziomach. Technicznie rzecz biorąc… w zasadzie nie ma żadnych granic, które stałyby na drodze do zmanipulowania dowolnego obrazu, dowolnego materiału wideo czy dowolnego głosu.
Jedna z partii stworzyła internetowy kwestionariusz, do którego wystarczyło wpisać dowolny tekst, a chwilę później można go było odsłuchać tak, jak gdyby wypowiedział go jeden z najbardziej znanych polskich polityków. Głos, akcent, maniera – wszystko brzmiało jak oryginał. Ale było fałszerstwem.
Dlaczego o tym mówię? Bo zaufanie jest jednym z jej fundamentów demokracji. M.in. zaufanie do tego, co widzę i słyszę. Co stanie się z tym zaufaniem, do ludzi, do instytucji, do systemu wyborczego, gdy proces fałszowania i manipulowania zostanie zautomatyzowany przez inteligentne algorytmy?
Gdy te sfałszowane pod konkretnego odbiorcę wyleją się na cały cyfrowy świat, skąd będziemy wiedzieli co jest prawdą, a co nią nie jest? Na podstawie jakich przesłanek będziemy podejmowali wyborcze decyzje? Jak na te decyzje może wpływać np. granie społecznymi emocjami i odruchami? A przecież narzędzie do huśtania społecznymi emocjami są wykorzystywane także w Polsce.
Ktoś kto ma w ręku tak potężne narzędzia, może wpływać na wynik wyborczy. W tym kontekście najczęściej padają takie przykłady jak wygrane przez Donalda Trumpa w 2016 roku wybory prezydenckie w USA. Czy Amerykanie rzeczywiście byli w tym wyborze wolni?
A Brytyjczycy byli, gdy głosowali za wystąpieniem ich kraju z Unii Europejskiej? Dzisiaj wiemy jak wiele energii (i pieniędzy) poświęcono wtedy na prowadzenie opartych o boty i algorytmy kampanii w internecie. Kto zatem wybory wygrywa, a kto nimi gra?
Co z tym zrobić?
Sztuczna Inteligencja nie ma świadomości. Nie ma swoich celów, nie ma swojego zdania. Nic nie wie i nic nie rozumie. Jest bardzo skomplikowanym programem, który analizuje ogromne zbiory danych i na podstawie tych analiz wyciąga z nich wnioski. Te wnioski zależą jednak od tego, jakie dane dostanie do analizy i na jakich danych się uczy. Mogą być one obciążone stereotypami, uprzedzeniami czy poglądami twórców technologii albo jej trenerów.
Te procesy powinny być regulowane prawnie i powinny być kontrolowane. Sztuczna inteligencja powinna być regulowana ściśle i z całą stanowczością. Inaczej, z jej powodu, wpadniemy w ogromne kłopoty.
Ale nawet najlepsze regulacje nie wystarczą, gdy my, użytkownicy nie będziemy świadomi tej technologii. I tutaj dochodzimy do edukacji i wychowania. I to na wielu płaszczyznach, na płaszczyźnie technologicznej i obywatelskiej.
Inteligentne algorytmy są wykorzystywane w najbardziej wrażliwych systemach i dziedzinach życia. W medycynie, w edukacji, ale także w wymiarze sprawiedliwości. Mamy tego świadomość? Uczymy o tym w szkole? Niestety znam odpowiedź. Nie uczymy. Zachowujemy się jak dziecko, które gdy zamknie oczy, uważa, że problemy tego świata znikają. Niestety. Jak nie patrzymy, to one nabrzmiewają.