Profesor Joseph Weizenbaum mógł spodziewać się i przewidzieć wiele rzeczy, jednak to, co właśnie zobaczył, przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. W życiu nie spodziewałby się zobaczyć swojej własnej sekretarki u siebie w biurze w takiej sytuacji. Co więcej, zażenowana dziewczyna poprosiła, by profesor wyszedł i pozwolił jej dokończyć swoją prywatną i osobistą rozmowę z Elizą: pierwszym bootem konwersacyjnym. Najgorsze przewidywania profesora właśnie zaczęły się urzeczywistniać.
Spis treści
Badania prof. Josepha Weizenbauma
Joseph Weizenbaum był amerykańskim uczonym niemieckiego pochodzenia. Do Stanów przeniósł się z rodziną jako 13-latek, uciekając przed nazizmem. Studiował matematykę na Wayne State University w Detroi, a od 1952 roku oddał się pracy nad komputerami analogowymi.
W 1964 roku został profesorem słynnej amerykańskiej uczelni technicznej Massachusetts Institute of Technology, które to stanowisko akademickie następnie łączył z innymi, między innymi na Harvardzie, Stanford czy Uniwersytecie w Bremie.
W 1966 roku, po dwóch latach pracy, Weizenbaum skończył pisać swój program Eliza. Do jego stworzenia użył napisanego przez siebie języka programowania SLIP. Sama zaś nazwa Eliza, zaczerpnięta została z dramatu George’a Bernarda Shawa pt.: „Pigmalion”, w którym to pochodząca z nizin społecznych kwiaciarka uczy się od znamienitego profesora zasad gramatycznej, pięknej mowy oraz towarzyskiej ogłady.
Maszyna psychoterapeuta?
Weizenbaum, zastanawiając się, jak komputer w najprostszy sposób mógłby udawać człowieka, zauważył niezwykły potencjał wcielenia go w rolę psychoterapeuty. Weizenbaum użył nawet do jego opisu mocnego stwierdzenia: „parodii psychoterapeuty”. Idea ta wydawała się prosta do zastosowania, gdyż skupiała się w dużej mierze na zadawaniu pytań przez maszyną, co w łatwy sposób podtrzymywało konwersację.
Program reagował na wpisany tekst, wyszukując w nim słowa kluczowe, a potem sprytnie nim manipulował, tworząc swoją odpowiedź. W języku angielskim jest to o tyle prostsze, że słowa nie są odmieniane. Jeśli w zdaniu rozmówca nie użył żadnego ze słów kluczowych, komputer dawał odpowiedź bezkontekstową i neutralną lub odwoływał się do słów kluczowych użytych we wcześniejszych zdaniach.
Dla zwiększenia poczucia realizmu przeprowadzanej rozmowy, Weizenbaum przygotował kilka możliwych skryptów odpowiedzi na dane słowo kluczowe. W program wpisane zostały także wiersze grupujące synonimy.
Przeczytaj też: Początek chatu GPT. Czy maszyny mogą myśleć i czy można je odróżnić od człowieka?
Główną ideą przyświecającą Weizenbaumowi, było uświadomienie użytkownikom podstaw funkcjonowania programu, z którym można by porozmawiać. Chodziło mu o odarcie tej idei z aury tajemniczości i niezwykłości.
Dążył do uświadomienia ludziom, że mimo pozorów inteligencji, u samych podstaw programu znajdują się tylko ciągi skryptów, wiersze komend, formuły odpowiednio modulowanych i dostosowanych odpowiedzi oraz zestawy słów kluczowych. I nic więcej! Właśnie temu miała służyć Eliza.
Paradoksalnie, przyczyniła się do rozwoju bootów konwersacyjnych, a jej ulepszona wersja została potraktowana jako poważna propozycja psychoterapeutyczna. Naukowcy tacy jak: K. M. Colby czy Carl Sagan rozpatrywali ją jako alternatywę dla rozmowy z psychologiem i przewidywali jak mogłyby w przyszłości wyglądać sesje terapeutyczne z maszyną.
Wątpliwości Weizenbauma
Te doświadczenia skłoniły Weizenbauma do głębszej refleksji, a ostatecznie do dużego sceptycyzmu na temat sztucznej inteligencji. Obawiając się o przyszłość społeczeństwa, stał się jednym z głównych oponentów idei sztucznej inteligencji. Swoje przemyślenia zamieścił m.in. w książce „Computer Power and Human Reason” z 1976 roku. Z niedowierzaniem dzielił się tam swoimi obawami i zaskoczeniem, że jego program został potraktowany tak bardzo poważnie.
Według anegdoty, przyłapana na rozmowie z Elizą sekretarka Weizenbauma, miała głęboko wierzyć, że prowadzi z programem jak najbardziej sensowną rozmowę. I to wszystko pomimo niezwykle prostej logiki tego programu. Co więcej, Weizenbaum prawdopodobnie wyjaśniał jej ogólny schemat działania Elizy. Potrzeba wygadania się, a także poczucie bycia wysłuchaną, miała okazać się silniejsze. Tego typu zjawisko, zostało ostatecznie określone mianem efektu Elizy.