Polacy na Księżycu? Nowe misje POLSA

Redakcja NTL
NTL
17.08.2023

Chyba każdemu Polakowi zafascynowanemu podbojem kosmosu marzyłaby się taka scena. Polacy na Księżycu. Dzięki popularnej legendzie o mistrzu Twardowskim to nie brzmi nawet aż tak egzotycznie. 

Polskie misje na księżyc – wprowadzenie

W prawdziwym życiu, cóż, na razie wciąż czekamy na kolejnego Polaka w kosmosie i jakieś ambitne projekty bezzałogowych misji kosmicznych. Takich, które pomogłyby w rozwoju naszego sektora kosmicznego. 

I właśnie w tym drugim temacie pojawiła się kilka tygodni temu ciekawa informacja. POLSA, Polska Agencja Kosmiczna, zakończyła konsultacje będące wstępem do nie jednej, a ale nawet kilku misji. Ich celem miałby być właśnie Księżyc. 

W badaniach wzięło udział 20 podmiotów, w wyniku prac z którymi wyłoniono cztery koncepcje misji, przeznaczone do dalszego rozwoju. 

Pierwszą jest orbiter z instrumentem MIRORES, który przy pomocy fal podczerwonych będzie poszukiwał miejsc bogatych w pożądane przez Ziemian surowce. 

W ramach eksperymentu PETER ma być badana mechanika gruntu księżycowego. Ze względu na niską grawitację naszego satelity wciąż mamy tu wiele zagadek, które wypadałoby rozwiązać przed rozpoczęciem budowy tam stałych baz. 

Dwa kolejne pomysły, składające się na trzeci projekt dotyczą badań nad komórkami nowotworowymi wystawionymi na trudne warunki kosmiczne połączone z równoległymi badaniami gazów szczątkowej atmosfery Księżyca.

Ostatni projekt zakłada z kolei długoterminowe badania wpływu niskiej grawitacji naszego satelity na wzrost różnego typu mikroorganizmów. 


Projekt MIRORES

Jako wiodący wybrano pierwszy z wymienionych projektów, czyli MIRORES. Prace nad misją mają rozpocząć się jeszcze w tym roku.

Kiedy to wszystko miałoby się zadziać? Wstępny harmonogram prac wskazuje, że nie będzie to możliwe wcześniej niż w 2028 r., a znając charakter kosmicznych projektów, pierwsze terminy rzadko są dotrzymywane. 

Myślę, że okolice 2030 r. są bardziej realne.  Siedem, a właściwie sześć lat na misję tego typu, realizowaną przez państwo nie mające dużego doświadczenia w takiej materii nie jest przesadnie długim okresem. 

Mamy tu na szczęście asa w rękawie, prace nad samym instrumentem trwają już od 2017 r. MIRORES oryginalnie powstawał z myślą o badaniach Marsa, ale autorzy postanowili wykorzystać szansę, jaką otworzyło postępowanie agencji POLSA. 

W efekcie prace koncepcyjne są już na zaawansowanym etapie, a naukowcy przechodzą do fazy ziemskich prototypów. Taki stan prac z pewnością pomógł temu projektowi wygrać, podobnie jak to, że orbiter można wykonać znacznie prościej niż lądownik. 

To jednak nie koniec… Może się okazać, że jeszcze przed tym, jak MIRORES dotrze na orbitę, na powierzchnię Księżyca trafi inne polskie urządzenie. 

W czasie czerwcowej wizyty administratora NASA, Billa Nelsona, rozmawiał z nim szef POLSA, prof. Wrochna. Wśród poruszonych tematów była kwestia wysłania czegoś na pokładzie Starshipa w misji Artemis IV. Dzięki temu nie trzeba byłoby budować lądownika, nasze urządzenie dostarczyliby na powierzchnię naszego satelity amerykańscy astronauci. 

Trzeba jednak pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, kalendarz programu Artemis jest na dziś bardzo optymistyczny i wspomniana misja równie dobrze może mieć miejsce dopiero w latach 30. Po drugie, sami jeszcze nie wiemy, co miałoby tam polecieć. 

Na czym będzie polegać misja MIRORES?

Wróćmy więc do MIRORES. Jak już wspomniałem, przy pomocy promieniowania podczerwonego orbiter będzie miał identyfikować jakie pierwiastki i w jakich ilościach znajdziemy w danym rejonie Księżyca. Ma to nam pomóc w wyborze miejsca pod budowę baz księżycowych. 

Z wypowiedzi lidera tego projektu, dra Jakuba Ciążeli z Instytutu Nauk Geologicznych PAN, oprócz oczywistych celów, takich jak poszukiwania metali, na przykład żelaza, tytanu, złota czy platynowców, nasi badacze zamierzają zwrócić też specjalną uwagę na siarkę.

W związku z tym, że na Księżycu jest mało wody, a występują siarczki metali, rozważa się użycie do budowy tamtejszej infrastruktury siarkobetonu, który nie wymaga użycia cennej w kosmosie wody. 

A skąd w filmie o Księżycu wzięły się kopalniane szyby? Kopalnie będą miały z tą misją sporo wspólnego, choć nie takie jak na Górnym Śląsku, raczej jak na Dolnym, czyli odkrywkowe.

Naukowcy budujący wspomniany instrument będą musieli przetestować go najpierw na Ziemi. Zamierzają to zrobić przy pomocy drona, który z powietrza będzie przy pomocy MIRORES wyszukiwać wychodni siarczków, czyli miejsc w których złoża minerałów zawierających poszukiwany pierwiastek wychodzą na powierzchnię Ziemi. Odkrywki są miejscami, w których łatwiej na nie trafić. Na dziś wytypowano trzy kopalnie do prowadzenia takich testów.

Na razie nie wiadomo, jak duży będzie orbiter, na pokładzie którego będą zainstalowane wspomniane urządzenia. Na nasze pytania POLSA odpisała, że w tym roku projekt wejdzie dopiero w tak zwaną fazę A, czyli będzie robione studium jego wykonalności. Na dziś nie wiadomo nawet, jaka ma być orbita księżycowa tego statku. Sam stawiam, że skończy się na polarnej, która pozwala mapować całą powierzchnię naszego satelity. 

Pozostaje więc pytanie, na ile plany agencji POLSA są realne… 

Polskie realia

Nasz kraj nie ma ciągle przyjętego Krajowego Programu Kosmicznego. Jest to dokument wykonawczy do tak zwanej Polską Strategii Kosmicznej, którą z kolei przyjęto już ponad 6 lat temu. Problem w tym, że przyjęcie KPK jest elementem niezbędnym do tego, żeby do POLSA zaczęły płynąć większe pieniądze. 

Patrząc na koszty niedrogiej, jak na Księżyc, misji CAPSTONE, wychodzi, że budżet polskiej misji musi mieć wysokość około 100-120 mln złotych. Takich środków w budżecie POLSA na dziś po prostu nie ma.

Warto tu zerknąć na los wcześniejszego projektu POLSA, czyli polskich misji orbitalnych. Agencja namaściła rok temu w ramach bardzo podobnych konsultacji kilka projektów i wygląda na to, że na razie żaden nie przeszedł do fazy realizacyjnej.

Zapytałem o nie agencję, a ta w odpowiedzi napisała, że realizacja poszczególnych koncepcji będzie uzależniona od dostępności środków finansowych.

Pytanie, czy w końcu dogonimy mistrza Twardowskiego pozostaje więc otwarte. Ale nadzieja jest. Kilkanaście dni temu okazało się, że polska znacząco zwiększyła składkę do Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Dotychczas byliśmy państwem, które – w przeliczeniu na mieszkańca – na technologie kosmiczne przeznaczało najmniej z całej Agencji. Czuję satysfakcję, że w końcu do zwiększenia doszło. Te pieniądze z Polski nie uciekają, przeciwnie, w przeważającej większości zostają i budują nasze zaplecze technologiczne.

Trwają też poważne starania o to, żeby Sławosz Uznański znalazł się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Myślę, że wcześniej czy później tam się znajdzie.

Te i wiele innych inicjatyw bardzo mnie cieszą. Nowoczesna gospodarka nie może się rozwijać bez wiedzy. Nasza gospodarka jest wciąż w zbyt dużym stopniu oparta o tanią siłę roboczą a nie o nowoczesne technologie. Tania siła wcześniej czy później się skończy, a technologie zawsze na siebie zarabiają.

Co więcej do wykuwania nowych technologii kosmos jest wymarzonym miejscem. Tym bardziej, że mamy najważniejszy element układanki. Mamy ludzi. Świetnych i zmotywowanych naukowców i inżynierów. Do sukcesu brakuje nam jeszcze tylko albo aż świadomych polityków. Czego i wam i sobie bardzo życzę. 

Zobacz również
Szukamy łowców meteorytów

Szukamy łowców meteorytów

19.04.2024 6 min czytania

Podcasty NTL