Czarne chmury nad misją Artemis 1?

Bartosz Walter
B. Walter
26.10.2022
Przewidywany czas: 4 min

29 sierpnia miał zostać wykonany milowy krok w stronę powrotu ludzi na Księżyc. Z historycznego stanowiska 39B w Centrum Kosmicznym na Przylądku Canaveral miała wystartować misja Artemis 1. Niestety, start do dzisiaj nie doszedł do skutku, a najbliższa ogłoszona data to 14 listopada. Jakie były przyczyny opóźnień i czy świadczą one o poważnych błędach w planowaniu i realizacji flagowego projektu NASA?

Misja Artemis – jaki ma cel?

Program Artemis oficjalnie został rozpoczęty w roku 2019, jednak w rzeczywistości zawiera on elementy wcześniejszych, anulowanych lub zakończonych projektów Constellation czy nawet Apollo. Cel od początku był jasno określony: ponownie postawić człowieka na powierzchni Księżyca, a następnie zbudować tam bazę o nazwie Gateway.

Gateway, czyli brama, która ma się stać przyczółkiem do misji sięgających odleglejszych obszarów Kosmosu. Aby to było możliwe, należy zweryfikować obecność na Księżycu wody i przetestować możliwość jej efektywnego pozyskiwania i przetwarzania.

Więcej o misji przeczytasz tu: Artemis 1 – wracamy na Księżyc

Program nie stanowi zatem kolejnej z serii ciekawych naukowo, ale niezbyt angażujących przeciętnego zjadacza chleba misji na Marsa, kometę czy asteroidę. Tym razem cel jest bez porównania donioślejszy, a w dodatku ma być uczyniony ludzką stopą i oczywiście musi to być stopa Amerykanina.

Wprawdzie udział ludzi, a następnie ich lądowanie na Księżycu są planowane dopiero w kolejnych misjach, ale to właśnie Artemis 1 ma dać certyfikację rakiecie SLS i modułowi załogowemu Orion do realizacji tak dalekich wypraw.

Jeżeli ten lot się nie powiedzie, wówczas kolejnych może już nie być i cały program stanie pod znakiem zapytania. A to byłaby nie tylko katastrofa wizerunkowa dla NASA, ale również dla całych Stanów Zjednoczonych, oraz osobista zniewaga dla wielu obywateli tego kraju. Krótko mówiąc – porażka nie wchodzi w grę.

Dlaczego start się opóźnia?

Aby uniknąć porażki, przyjęte kryteria bezpieczeństwa są niezwykle ostre i każde odchylenie parametrów od normy jest traktowane niezwykle poważnie. Każde potencjalne źródło niebezpieczeństwa ma przypisany poziom akceptowalnego ryzyka; jego przekroczenie powoduje podjęcie działań naprawczych, a jeżeli nie dadzą one rezultatu, wówczas start jest przerywany.

Czy zatem opóźnianie startu świadczy o nieusuwalnych problemach związanych z kluczowymi elementami programu? Raczej nie. Program powrotu na Księżyc jest opóźniony niemal od momentu powstania — pierwotnie zakładano przecież, że lądowanie nastąpi w roku 2014, co szybko okazało się niemożliwe, a program został przerwany i wznowiony pod nową nazwą kilka lat później.

Przeczytaj też: Halo, Ziemia! Tu Teleskop Webba i kosmiczna komunikacja

Trzeba pamiętać, że pionierskie projekty zwykle wkraczają w nieznany obszar, dlatego nie trzymają się założonego harmonogramu i niemal nigdy nie zdarza się, aby go wyprzedzały. Rozmaite trudności pojawiają się, a znalezienie dla właściwych rozwiązań wymaga dodatkowego czasu, zmian, ludzi i nakładów.

Przyczyny dotychczasowych nieudanych prób startu

Jak dotąd, start misji Artemis 1 był odkładany trzykrotnie, jednak za każdym razem przyczyna była nieco inna. Za pierwszym razem – 29 sierpnia – odliczanie przerwano z powodu błędnego, jak się okazało, odczytu zduplikowanego czujnika. Zapewne więc start był technicznie możliwy, jednak względy bezpieczeństwa przeważyły i start odłożono o kilka dni.

3 września podczas napełniania zbiorników paliwowych doszło do wycieku wodoru. Sam wyciek przed startem nie jest niczym nadzwyczajnym, doświadczały tego także inne misje, ale w momencie uruchomienia silników zapłon poza silnikiem mógł stanowić wielkie zagrożenie. Ponieważ wycieku nie udało się zlikwidować, po raz kolejny procedura startowa została wstrzymana.

Przeczytaj też: Pierwsza podróż na Księżyc – warto tam wracać?

Na kolejne okno czasowe trzeba było czekać ponad trzy tygodnie. Wówczas jednak sprzeciw zgłosili meteorolodzy, bo przewidywana trasa huraganu Ian przebiegała w pobliżu centrum kosmicznego, a to groziło nie tylko opóźnieniem startu, ale wręcz zniszczeniem rakiety. Podjęto zatem najdalej idącą decyzję i zarządzono powrót rakiety do gigantycznego budynku montażu pojazdów, w którym mogła przeczekać.

Dlatego spekulacje o fundamentalnym problemach całej misji raczej nie mają podstaw, a kolejna próba startu zostanie podjęta 14 listopada.

Przecież także kosmiczny teleskop Jamesa Webba został wyniesiony z niemal 20-letnim opóźnieniem, na który złożyły się trudności technologiczne, finansowe, procesowe oraz pojawienie się pandemii. Jednak ostatecznie sama misja, niezwykle skomplikowana i nie mająca precedensu w historii podboju Kosmosu, okazała się olbrzymim sukcesem.

Nie tylko nie popełniono w jej trakcie żadnego nieodwracalnego błędu, ale przebiegła znacznie lepiej od przewidywań, zużyto mniej paliwa, dzięki czemu teleskop będzie w stanie pracować przez dłuższy czas niż zakładano.

Zatem choć nad programem zebrało się kilka ciemniejszych obłoków, powinny one niedługo się rozejść, a droga na Księżyc okaże się nie tylko dobrze widoczna, ale i stosunkowo łatwa do pokonania.

Bartosz Walter
Autor

Bartosz Walter

Jestem informatykiem specjalizującym się w procesach ewolucji i starzenia się programów komputerowych, ale interesuje mnie również szeroko rozumiana technologia, inżynieria i astronomia. Słowem - pasjonuje mnie cały świat i jego tajemnice. Uwielbiam też opowiadać o moich pasjach.
Zobacz również

Podcasty NTL